Dlaczego św. Charbela obwiesza się wstążkami? Meksykańska tradycja próśb o cud. Dlaczego mężczyźni w kościele zdejmują czapki, a kobiety niekoniecznie? Jednak zasady wojskowe mogą wpływać na to, czy żołnierz zdejmuje czapkę w kościele. W niektórych armiach istnieją konkretne przepisy dotyczące ubioru i zachowania żołnierzy w miejscach sakralnych. Niektóre z tych przepisów mogą wymagać, aby żołnierze zdejmowali czapki w kościele, podobnie jak cywile. Mężczyźni zagwarantowali sobie całkowitą władzę w Kościele katolickim. Mało wiarygodnie brzmi, że chrześcijaństwo pierwsze ukazało, że kobieta i mężczyzna są równi w swojej godności Wyobraź sobie, w jaki bałagan wpadasz przed oczami Boga i kapłanów, gdy całujesz ikonę. W końcu zawsze pozostawi ślad szminki. Przepisy ogólne. Ręce powinny być zawsze zamknięte, bez względu na porę roku. Wejdź do świątyni spokojnie i cicho. Mężczyźni zdejmują czapki. Kobiety, wręcz przeciwnie, noszą chusty na głowach. Według badaczy, wszystkich dziesięciu ostatnich mistrzów świata to mężczyźni. Obecnie pierwsze miejsce w światowym rankingu zajmuje mężczyzna, podobnie jak 14 następnych. Kłamstwa i płacz są zjawiskami, które występują w relacjach między mężczyznami i kobietami. Mężczyźni często używają kłamstw jako sposobu na uniknięcie odpowiedzialności lub zminimalizowanie skutków swoich działań. Z drugiej strony, kobiety często płaczą, aby wyrazić swoje emocje lub przekazać swoje potrzeby. W tym artykule omówimy, dlaczego mężczyźni kłamią i Te rozmowy, dzielenie się wspólnymi doświadczeniami i odkrycie, że często zmagamy się z tymi sami problemami, daje poczucie, że nie jestem sam w tej walce” – zaznaczył. 23 września na Jasnej Górze, oprócz nauczań, które poprowadzą ks. Grzegorz Strzelczyk, ks. Mirosław Tosza oraz Aleksander Bańka, przewidziana jest również Dobrze, że mężczyźni budzą się w polskim Kościele – mówi duszpasterz z Chojnic. – Mówi się często, że jak się nawraca kobieta, to się nawraca jedynie kobieta – matka, żona czy babcia. A gdy się mężczyzna nawraca, to się od razu nawraca cała rodzina. Jest w tym powiedzeniu wiele prawdy, bo siła nawróconego mężczyzny Historia Dnia Zadusznego. Dogmat o istnieniu czyśćca Kościół ogłosił na Soborze w Lyonie w 1274 r. a potwierdził i wyjaśnił w osobnym dekrecie na Soborze Trydenckim (1545-1563 ). Dogmat o czyśćcu opiera się na przesłankach zawartych w Piśmie Świętym oraz na sięgającej II wieku tradycji kościelnej. Duży wkład w rozwój Bardziej surowe ograniczenia panują w świątyniach i klasztorach prawosławnych. Na przykład do klasztoru Meteory w Grecji mężczyźni mogą wejść tylko w długich spodniach, a kobiety wyłącznie w spódnicach lub sukniach za kolana (zakazane są spodnie). Kobiety powinny mieć także nakrycie głowy. jNvg. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Naprawdę. Z kościoła wyszli wszyscy. Co do jednego. W musztrze, w zachowanym szyku. Tak im polecił dowódca. Był letni słoneczny dzień. W niewielkiej miejscowości pod Włocławkiem wszyscy byli już gotowi. Kobiety ubrane w odświętne stroje. Z regionalnymi zdobieniami. Mężczyźni w garniturach. Zmęczeni, bo żniwa w pełni. Ale jak nie przyjść w taki dzień do kościoła? Jak nie powitać takiego gościa? Za kilkadziesiąt minut do maleńkiej parafii w Charłupie Wielkiej przybędzie figura św. Michała Archanioła. W ramach ogólnopolskiej peregrynacji nawiedzi również i te równinne tereny malowniczego zakątka naszego wypełniony po brzegi. Kapłani z sąsiednich miejscowości przyjechali, by pomóc przy sakramencie spowiedzi. Siedzą teraz na trawiastej polanie pod świątynią, na drewnianych krzesłach i jednoczą ludzi z Bogiem. Zdąży każdy sztandarowe gotowe do powitania św. Michała. Podobnie jak cała służba liturgiczna. Wszyscy są akurat nikt się nie spodziewałWśród nich także oni. Stoją pośrodku głównej nawy kościoła. Wyprostowani, z posągowymi minami. Dostojni i eleganccy. Strażacy-ochotnicy. Również w swoich odświętnych strojach. Gdy zacznie się msza, będą stać dalej. W samym środku świątyni. Pomimo zmęczenia i tłoku. Pomimo duchoty i ścisku. Na pewnej chwili jednak stanie się coś dziwnego. Tuż po ewangelii, dowodzący grupą zarządza odwrót. Wychodzą. Wpierw ci stojący najbliżej ołtarza. Potem kolejni. Aż po ostatnich. Ludzie to widzą. Widzi to ksiądz. Widzą ministranci. Chwila konsternacji, ciszy. Niedowierzania. Przecież to niemożliwe…Ludzie robią miejsce. Strażacy opuszczają świątynię w dwuszeregu. Tym razem już bez tupania, bez oficjalnego marszu. W końcu nadal trwa msza. Za chwilę znikają także i z mojego punktu obserwacji. Jeszcze tylko ostania para i koniec. Nie ma. tak to miało wyglądać. Nie tak… Trudno. Pora skupić się na słowach kaznodziei. Rozpoczyna się ich kolejNa trawniku pod świątynią nadal trwają na posterunku. Jest ich pięciu. Każdy z pochyloną głową. Część zasłania twarz dłońmi. Jeden stułą. Słuchają w skupieniu i ciszy. By na końcu po krótkiej nauce, może rozmowie podnieść w górę dłonie i czynić znak krzyża. Rozgrzeszenie. Kapłani spowiadający nadal rozchodzą się. Ustawiają się po kilku do różnych kolejek. Te nie są za długie. Większość parafian zdążyła wyspowiadać się przed mszą. Oni nie mieli jak. Prowadzili wozy strażackie w kolumnie osłaniającej wóz z figurą Michała Archanioła. Na sygnale. Potem brali udział w procesji. Dopiero teraz mogą przystąpić do spowiedzi. Wszyscy. Bez do kratek. Po kolei. Zdejmują strażackie czapeczki. I rozpoczynają. To, po co tu poszedł dowódca. Już skończył. Teraz czeka na pozostałych przy wejściu do kościoła. Od razu inaugurując szyk. Systematycznie dołączają do niego kolejni. Ustawiając się w parach za swoim przełożonym. Po wojskowemu. W milczeniu. Słuchają kazania. Jak wszyscy zgromadzeni przed kościołem. Ci, dla których nie starczyło już miejsca w kolumna strażaków wydaje się być skompletowana, dowódca wychodzi przed szereg. Spogląda w oczy kolejnym podwładnym. Aż wreszcie spokojnym, acz stanowczym tonem pyta.– Wszyscy?– Wszyscy! – odpowiada kilku.– Zatem wracamy!Po chwili ludzie w kościele ponownie muszą się rozstąpić. Mężni strażacy na nowo wchodzą do świątyni. Ksiądz nie skończył jeszcze kazania. Ale na chwilę jakby przerywa, spoglądając znad przygotowanej kartki. Widać, że delikatnie się uśmiecha. Widzi ich. Jakby odmienionych. Niby w tym samym szyku. Ale już i posłuszeństwoWspomni o tym przy następnej mszy świętej. Dziękując strażakom za ich świadectwo. Za to, że poszli. Że ludzie ich widzieli. Że dali świadectwo. Przede wszystkim innym mężczyznom w kościele.– I wiecie, co mi się najbardziej w tym wszystkim podobało? – zakończy z uśmiechem. – To pytanie dowódcy: „Wszyscy?”. Ta ich jedność. Jednomyślność. Posłuszeństwo. I czekanie na ostatniego. Aby wszyscy mogli wrócić na mszę. Oczyszczeni i gotowi. Z takimi strażnikami czuję się też się podobało. Nie, wcale nie odebrałem tego jako przymuszenia któregokolwiek z nich do sakramentu pojednania. Jestem przekonany, że chęć skorzystania ze spowiedzi ustalili między sobą już wcześniej. I gdy tylko nadarzyła się okazja, poszli razem. I razem wrócili. Wszyscy? także:Uczmy naszych synów utraconej sztuki męskościCzytaj także:Kilka słów o męskiej duchowościCzytaj także:Dlaczego on jest spięty bez powodu? O stresie ukrytym u mężczyzn W Kościele jest tylko kilka uprzywilejowanych grup, które obdarzane są szczególną uwagą. Reszta jest niezauważalnym tłumem wiernych. Historia głosi, że pewnego razu do Kościoła wszedł mężczyzna w czapce. Święte oburzenie ogarnęło zgromadzonych tam wiernych. Z szumu wyłaniały się głosy: "Co za brak kultury!", "Jak on mógł!", "O tym musi wiedzieć biskup!". Jeden z siedzących w pierwszej ławce mężczyzn, korzystając z okazji upomniał swojego syna: "Pamiętaj kochany, zawsze przed wejściem do świątyni zdejmij nakrycie głowy! Bo cię ludzie wytykać palcami będą." Czułe oko proboszcza wyłowiło z niepoliczalnego tłumu wiernych delikwenta w czapce. Przytomnie wezwał do siebie kościelnego, któremu nakazał prędką interwencję. Kościelny posłusznie zszedł do faceta i w te słowa do niego: "Panie, czapkę pan zdejmij, jesteś pan przecież w świątyni!". Tajemniczy mężczyzna nie posłuchał go jednak i dalej czapkę miał na głowie. A wierni, jeśli o kazanie chodzi, to nie słuchali, bowiem cała ich uwaga skupiona była na tajemniczym mężczyźnie w czapce. Kolejna okazja do napomnień nadarzyła się przy zbieraniu tacy. Młody kleryk spróbował wpłynąć na niesfornego wiernego. Delikatnie powiedział mu, że nie wypada mężczyźnie, aby siedzieć w kościele w czapce zdjąć powinien i etykieta nakazuje... Mężczyzna jednak dalej swojej czapki z głowy nie ruszył. Msza się skończyła. Zniesmaczeni wierni opuścili świątynię. Mężczyzna w czapce został. Proboszcz postanowił więc zamienić z zagadkowym panem parę słów i poprosił o wyjaśnienie całej sytuacji. Mężczyzna wyjawił mu swoją tajemnicę: "Drogi księże proboszczu. W naszym kościele jestem prawie codziennie. Siadam zazwyczaj w jednej z ostatnich ławek. Nasze spotkania są piękne, ale dopiero dziś - pierwszy raz - ktoś zwrócił na mnie uwagę. Poczułem, że jestem ważny, że moi współbracia w wierze mnie zauważają. Zostałem też zauważony przez księdza proboszcza. Musiałem was sprowokować, by zwrócić na siebie uwagę - powiedział. Cztery lata temu poszedłem do seminarium. Za każdym razem, gdy przyjeżdżałem do swojej rodzinnej parafii proboszcz wspominał mnie na mszach świętych. Mówił, by wierni modlili się za moje powołanie, by się mną cieszyli. Wierni rzecz jasna byli uprzejmi. Zapraszali na kawę do domu, zaczepiali na ulicy, prosili o pamięć w modlitwie. Na mszach w Krakowie czuję się podobnie jak wspomniany mężczyzna w czapce. Tłum młodych wiernych bywających na "dwudziestkach", u Dominikanów sprawia, że stajemy się wszyscy jednym ciałem, nie ma już indywidualności. Może to dobrze. Nie wiem jak wy, ale ja chcę, by każdy z tego tłumu był wyjątkowy i doceniany. Mam wrażenie, że uwagą osób wyjątkowych obdarzani są jedynie ministranci, dziewczyny ze scholi i członkowie wspólnot. Wierzę, że będę mógł wtedy na spokojnie opowiedzieć mu o swoich problemach. Że ksiądz nie będzie sprawdzał mojego zeszytu do religii, a zapyta mnie raczej, czego mi brakuje w kościele, z czym sobie nie radzę, a co sprawia mi radość. To szansa zarówno dla mnie jak i dla niego. Drodzy duszpasterze, skorzystajcie z okazji i podczas wizyt duszpasterskich wsłuchajcie się w to, co mówią wasi wierni. Drodzy współbracia w wierze, skorzystajcie z okazji i otwórzcie drzwi księżom. Dajcie im poznać, że chcecie być zauważeni. Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć. 29 niedziela zwykła, A; IIz 45, Ps 96, 1Tes 1,1-5b; Mt 12,21; Mt 22,15-21 ; Winnica 22 października 2017 Siedziałem kiedyś w konfesjonale, to nie była Winnica, i dokładnie naprzeciw mnie, w ławce siedział… siedziała… No właśnie… do tej pory nie wiem kto. Zobaczyłem najpierw chłopaka. Problem był taki, że ten chłopak – nastoletni – siedział w czapce, w bejsbolówce. Nie na tym polega zbawienie świata, ale trzymamy się tej tradycji, że jednak mężczyźni w kościele zdejmują nakrycie głowy. Od dziecka uczymy chłopców: „zdejmij czapkę, w kościele jesteś”. I już się szykowałem do dyskretnej reprymendy, ale olśniło mnie, że to nie chłopak, ale jednak dziewczyna. Zatem czapka zupełnie legalna. Chwilę potem jednak znowu ogarnęły mnie wątpliwości – jak nic to chłopak. Chwilę potem, nie byłem jeszcze taki ślepy jak teraz, odkryłem jednak w uchu osobnika kolczyk. A zatem to dziewczyna. Przyszła jednak myśl, że żyjemy w czasach, że po kolczykach nie rozróżnia się płci, bo i kobiety, i mężczyźni przekłuwają sobie uszy. Zatem kto tam siedzi? Chłopak czy dziewczyna? Dwadzieścia pięć lat mija od tej chwili a ja dalej nie wiem. Historia jak historia, ale dobrze ilustruje problem jaki rzeczywiście mamy. I nie chodzi tu o bejsbolówkę w kościele. Mężczyźni stają się coraz bardziej podobni do kobiet a kobiety coraz bardziej do mężczyzn. Mężczyźni niewieścieją a kobiety chłopieją. I nie jest to dobry proces. Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę. Zatem mężczyzna powinien stawać się coraz bardziej męski a kobieta coraz bardziej kobieca. Dzieje się tak dlatego, że kobieta i mężczyzna są sobie wzajemnie potrzebni – dopełniają się. Mężczyźnie potrzebna jest kobieta. Nie „prawie kobieta”, nie „coś w rodzaju kobiety”, ale kobieta w całej pełni swej kobiecości. Tak samo kobiecie potrzebny jest mężczyzna a nie jakiś ersatz, „prawie facet”, „produkt męczyznopodobny”. Kryzys jest po obu stronach, jeśli jednak go zważyć, to wydaje się, że bardziej dotyka on świata mężczyzn. To prawda, że kobiety umiłowały spodnie, ale nie czepiajmy się garderoby. Ważna ona jest, ale nie istotna. Chodzi o serce, wnętrze, środek. Już dawno temu Danuta Rinn śpiewała: „Gdzie te chłopy?” To kategoria muzyki rozrywkowej, ale wczytajmy się w tekst – bardzo smutny: „Dookoła jeden z drugim / jak nie nerwus, to histeryk, / drobny cwaniak, skrzętna mrówa, / niepoważne to, nieszczere. / Jak bezwolne manekiny / przestawiane i kopane, / gęby pełne wazeliny, / oczka stale rozbiegane. / Bez godności, bez honoru, / zakłamane swoje racje / wykrzykuje taki w domu / śmiesznym szeptem po kolacji.” Mężczyzna jest wojownikiem, powołany jest do walki, do tego, by bronić swojej kobiety, swojej rodziny, swojego państwa. Daliśmy sobie wmówić jakieś głupie równouprawnienie. Nie ma równych praw, kobieta ma większe prawa, kobieta ma przywileje. W chwili zagrożenia nie krzyczymy „mężczyźni do środka”, tylko „kobiety do środka”. Gdy na tonącym okręcie wchodzimy do szalup to nie ma suwaczka – kobieta, mężczyzna, kobieta, mężczyzna. Krzyczy się wtedy „najpierw kobiety i dzieci”. A jak pcha się jakiś jełop bez kolejki to strzela mu się w ten pusty łeb. Strzela się bez satysfakcji, ze smutkiem, bo mordowanie dla mordowania obce jest mężczyźnie, ale strzela się bez wahania. Wróćmy do szkolnych lektur. Czytaliśmy w „Pustyni i w puszczy”? Na końcu książki Staś Tarkowski rozmawia ze swoim ojcem: „Staś zdawał ze wszystkiego sprawę szczegółowiej i dokładniej. Stało się przy tym, że przy opowiadaniu o podróży z Faszody do wodospadu, spadł mu z serca wielki ciężar, albowiem gdy mówiąc o tym, jak zastrzelił Gebhra i jego towarzyszów, zaciął się i jął niespokojnie spoglądać na ojca, pan Tarkowski zmarszczył brwi, pomyślał chwilę, a potem rzekł poważnie: – Słuchaj, Stasiu! Śmiercią nie wolno nikomu szafować, ale jeśli ktoś zagrozi twej ojczyźnie, życiu twej matki, siostry lub życiu kobiety, którą ci oddano w opiekę, to pal mu w łeb, ani pytaj, i nie czyń sobie z tego żadnych wyrzutów.” Henryk Sienkiewicz, W pustyni i w puszczy. (końcówka) Zapytałem kiedyś dzieci w przedszkolu: „Co zrobiłby twój tata, gdyby do waszego domu zakradł się w nocy jakiś bandyta?” Jedno z dzieci odpowiedziało: „Zadzwoniłby na 112!” Tak! Niech dzwoni, niech czeka, i niech patrzy jak mu mordują żonę i dzieci. Dziecko niewinne, ale jest świadectwem naszej cywilizacji – patrzeć i czekać. W proroctwie Izajasza Bóg mówi do Cyrusa: „Przypaszę ci broń!” (Iz 45,5c) To samo dzisiaj Bóg chce powiedzieć tobie bracie. Bóg chce przypasać ci broń. Masz stać się mężczyzną. Masz bronić żony, dzieci, rodziny, ojczyzny i kościoła. Nie chodzi mi o to, by zaraz wszystkich uzbroić i zacząć strzelać się na ulicach, choć jeśli uznamy prawo do obrony koniecznej, to musimy uznać też prawo do bronienia się czymś więcej niż zwiniętą gazetą. Oręż u boku jest tutaj pewną alegorią – obrazem zdolności mężczyzny do walki. Bądźmy szczerzy, ale bandyta w nocy będzie rzadkim wypadkiem. Częściej mężczyzna będzie walczył z czymś innym. Przede wszystkim z własnymi słabościami, wadami, nałogami. Będzie walczył, by zapewnić byt rodzinie, zapracować na to własnymi rękami a nie stawać w kolejce po zasiłek. Będzie walczył o miłość swojej żony i wychowanie swoich dzieci. Będzie toczył bój o lepszy porządek tego świata. Chciałbym, by mężczyźni w naszej parafii zjednoczyli się wokół tej idei. Zaczęli świadomie pracować nad tym, by w mężczyźnie było więcej mężczyzny. I jest konkret do zrobienia. Czwartego listopada, na Jasnej Górze odbędzie się męskie spotkanie: „Oblężenie Jasnej Góry. Mężczyźni u tronu Królowej”. ( Bardzo ciekawe spotkanie z inicjatywy różnych męskich środowisk, które powstają w Polsce, by pomagać mężczyznom odkrywać własną tożsamość. Będą tam bardzo ciekawi goście i prelegenci. A przede wszystkim cenne będzie doświadczenie męskiej wspólnoty. Jeśli ktoś teraz oczekuje, że podam o której pod kościół podjedzie autokar i ile to będzie kosztować, to jest w błędzie. Takie rzeczy to się organizuje dzieciom. Zorganizujcie się i jedźcie. Wiem, że potraficie. A naprawdę warto. Jeśli chcecie to pojedzie z wami ksiądz. Jeśli chcecie być sami, to będziecie sami. Chętnie oczywiście pomogę – udostępnię parafialne ogłoszenia i stronę, by łatwiej się zorganizować. Jestem do dyspozycji. Kobiety w tym wszystkim też mają swoje zadanie. I wiedzą jakie. W przyszłym roku w naszej parafii rekolekcje dla małżeństw prowadzić będzie p. Jacek Pulikowski. Znany mówca, autor wielu książek, ekspert problematyki małżeńskiej. Będzie on także gościem i prelegentem Oblężenia Jasnej Góry. W zapraszającym na to wydarzenie wideo powiedział tak: „Przyszłość ludzkości idzie przez rodzinę. A przyszłość rodziny idzie przez jakość i wierność małżeństw. A jakość małżeństw zależy w ogromnej mierze od mężczyzn.” To prawda. Nie składajcie broni. Przeciwnie – pozwólcie Bogu przypasać ją sobie. Piosenka Danuty Rinn miała też i drugą zwrotkę w którym zawarła tęsknotę za prawdziwym mężczyzną. Śpiewała: „Bojownicy spraw ogromnych, / owładnięci ideami / … / Nieprzekupni, prości, zacni, / wielkoduszni i szlachetni.” Twoja żona potrzebuje ciebie – mężczyzny. Twoje dzieci potrzebują ciebie – mężczyzny. Bóg potrzebuje ciebie – mężczyzny. Sprostasz ich oczekiwaniom? Staraj się, masz szansę! Liczę na to, że wpiszesz swój komentarz… I udostępnij to innym!